Niestety nie mogę polecić. Tak zarysowane okoliczności dają twórcom niebywałą okazję dowolnego rozegrania fabuły tak, by widz mógł być ukontentowany. Za to dziełko student akademii filmowej mógłby dostać zaliczenie, ale z oceną co najwyżej dostateczną na szynach. Film z powodzeniem można obejrzeć na podwójnej prędkości, zyskując sporo czasu. Dialogi absolutnie nie są czymś, nad czym warto byłoby się jakkolwiek pochylić. Twist z samoukatrupiającym się ogrodnikiem niczego nie wnosi. Nie wiemy po co małżonka przetrzymywanego miała "zbliżyć się" do sprawcy. Ostatnia wymiana zdań pomiędzy nimi jest na poziomie podstawówkowym. Film po prostu przedstawia okoliczności, które podtrzymują atmosferę napięcia, ale przez wszystkie te minuty niemal nic się nie dzieje.

Poza wątkiem ogrodnika, walorem filmu wydaje się realizm. Owszem, całkiem możliwe jest, że w trakcie prawdziwego napadu, tak jak to zaobserwowaliśmy, nic ważnego się nie odbywa, a większość konwersacji nie niesie z sobą niczego istotnego. Ale to jest film! I naprawdę męczy mnie fakt, że w trakcie seansu, mimowolnie pojawiło mi się w głowie kilka znacznie lepszych pomysłów na rozwój fabuły, niejako wprost wynikających z tego, co właśnie oglądam.